kemir kemir
343
BLOG

Czas na emigrację (wewnętrzną)

kemir kemir Polityka Obserwuj notkę 1

 Po ostatnich wydarzeniach związanych z aferą taśmową, pomyślałem sobie, że czas najwyższy odkurzyć peerelowskie określenie emigracji wewnętrznej - wszak nie każdy chce/może uciekać z tego kraju, tam gdzie pieprz rośnie - znaczy: byle dalej. 

Nie jest przypadkiem, że nawiązuję do czasów PRL-u. Kiedy przyjmie się pewien bez-emocjonalny dystans do mediów, które w znacznym stopniu, na ewidentne polityczne zamówienie gorliwie zamiatają "taśmy" pod dywan, ma się nieodparte wrażenie, że historia zatoczyła koło i nad Polską unoszą się rechoczące duchy dziennikarzy spod logo "Dziennika Telewizyjnego". Obraz uzupełniają:  poseł Szejnfeld, który od Jerzego Urbana (rząd sie sam wyżywi) różni się tylko długością włosów i wielkością uszów, PeOwscy pretorianie, bredzący wiecznie o tym, że należy i trzeba, buta i drwiące uśmieszki pod adresem opozycji pisanej przez małe "o" , no i ON - czyli Wódz, Przywódca Narodu ze zdolnościami ( w co naprawdę zaczynam wierzyć) zamieniania wody w wino, a bardziej przyziemnie: wmawiania, ze g to znakomity kawior. 

W peerelowskich komitetetach też roiło się od "zatroskanych" losem Polski, co - jak widać na przykładzie Belki i Sienkiewicza - jest chorobą dziedziczną i nieuleczalną. Choroba objawia się ponadto nieodpartą chęcią uszczęśliwiania społeczeństwa wg. swojego uznania - wszak rządzący zawsze wiedzą najlepiej, co Kowalskiemu trzeba, żeby żyło mu się lepiej i dostatniej. Choroba ma symptomy samarytanizmu - karmi się Kowalskiego medialną papką propagandową, starannie przygotowaną przez specjalistów od manipulacji słowem, która ma zdumiewające właściwości ogłupiania i ograniczonego myślenia. Zaryzykuję stwierdzenie, że tak starannie przygotowanej, konsekwentnej i perfidnej kampanii propagandowej, mającej za cel wybielenie zdegenerowanej władzy, nie było od czasów PRL. 

W normalnym kraju dzisiaj, po dwóch tygodniach afery taśmowej, trwałyby gorące dyskusje, kto wygra przyspieszone wybory i co pozostało ze zgliszczy Platformy Obywatelskiej. W zamian slychać już głosy, że taśmy wzmocnią "zatroskanych' - zwłaszcza, kiedy okaże się, że pod stołami restauracji "Sowa & Przyjaciele" czołgał się agent specjalny Władymir Putin. Czekam tylko na info, że żywił się resztkami wołowych policzków i ośmiorniczek - na koszt polskiego podatnika. 

I pomyśleć, że to w czasach "komuny" wymyślono, że winnym nieurodzaju ziemniaków są  zachodni imperialiści zrzucający stonkę na pola... 

Optymistycznie można zaryzykować tezę, że owa stonka stała się zaczątkiem sił, które obaliły ówczesnych "zatroskanych", a podążając takim tokiem rozumowania, nietrudno przewidzieć tragiczny koniec "zatroskanych" dziś. Niestety, taki optymizm wydaje się zbyt idealistyczny, zważywszy śnięty stan spoleczeństwa zainteresowanego w wolnym od pracy czasie ekranem smartfonów i "lajkami" na fejsie. Stan taki to właściwie wypisz - wymaluj, nic innego jak emigracja wewnętrzna. Moze tylko jeszcze oporniki wpiąć w klapy marynarek? 

PS. Za "Wikipedią": 

 

 Emigracja wewnętrzna to termin z zakresu psychologii oznaczający dobrowolne wycofanie się jednostki z udziału w życiu publicznym. Emigracja wewnętrzna ma najczęściej miejsce w państwach totalitarnych i autorytarnych, gdzie emigracja jednostek jest uniemożliwiona lub znacznie utrudniona.

Osoba na emigracji wewnętrznej koncentruje się na sobie, swojej rodzinie i znajomych izolując się od reszty społeczeństwa.

W PRL pojęcie to było używane wobec postawy polskiej inteligencji wobec komunizmu w okresie stanu wojennego i przez cała dekadę lat 80. XX wieku. Oznaczało bierny opór wobec systemu poprzez ucieczkę od otaczającej rzeczywistości np. część artystów bojkotowała reżimową TVP.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

kemir
O mnie kemir

Z mojego subiektywnego punktu widzenia jestem całkowicie obiektywny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka