kemir kemir
961
BLOG

Umieraj Unio, nie jesteś potrzebna.

kemir kemir UE Obserwuj temat Obserwuj notkę 33

Wrogom Prawa i Sprawiedliwości wydaje się, że kłopoty tej partii z państwami Zachodu i instytucjami Unii Europejskiej będą trwały w nieskończoność,  a  strategia "ulica i zagranica" sprawi, że wrócą stare układy rodem  z wyniszczających Polskę rządów partii oszustów.

Pompatyczny triumfalizm po ponownym powołaniu Tuska na ciepłą, acz zupełnie nic nie znaczącą posadę Przewodniczącego Rady Europejskiej, w niektórych kręgach spowodował zjawisko znane jako polityczny orgazm. Kiedy słyszy się komentarze w kółko powtarzane na tefałenie, to naprawdę trzeba się zastanowić, czy to jeszcze totalne szaleństwo opozycji, czy to już poważne urazy psychiczne, które należałoby natychmiast radykalnie leczyć. Polskie (?) ugrupowania opozycyjne wpadają w coraz większy amok wrogości do PiS i nikt po tej ciemnej stronie barykady nie jest już w stanie pojąć prostej oczywistości, że owa wrogość tak naprawdę jest wrogością wobec Rzeczpospolitej. Schizofrenia chwilowych triumfatorów osiągnęła już dawno swoje apogeum, a tymczasem wiatr zmian w Europie wieje w takim kierunku, że dyktatorski moloch znany pod nazwą Unii Europejskiej, rozleci się wkrótce tak samo, jak sowieckie imperium za czasów Gorbaczowa.

Tylko ktoś wyjątkowo ślepy nie widzi, że Unią rządzą dokładnie takie same mechanizmy i idee, które finalnie doprowadziły do upadku komunistycznego porządku w Europie wschodniej. Na dziś betonowe struktury Brukseli drżą tak samo, jak kiedyś drżały w Moskwie, bo "plebs" karmiony wciąż tym samym propagandowym daniem o świetlanej i miodem płynącej Europie, zaczyna przecierać oczy i widzi opłakane skutki szaleństwa multi-kulti, bezprecedensową politykę ekspansji wielkich koncernów nastawionych wyłącznie na zysk i korporacyjny wyzysk współczesnych niewolników, sprzężonych kieratem łączącym bankowe kredyty z pracą i życiem w korporacyjnym porządku rozpisanym na godziny. Wiatr, który dokona dzieła upadku imperialnej Brukseli  zaczyna się od Polski, chociaż pierwsze rysy na betonowym fundamencie euroidiotów dokonał Viktor Orban i Brytyjczycy, którzy w porę zrozumieli, że "piękną" katastrofę lepiej oglądać, niż w niej uczestniczyć.

Powiedzmy sobie otwarcie i szczerze: Unia Europejska jest niesprawna, niesprawiedliwa, hamuje postęp społeczno-gospodarczy, a w jej instytucjach panuje chaos i brak wiary w możliwość zasadniczych reform. Wspólna Europa w obecnej formie przestała być obiektem podziwu i zazdrości całego świata, a staje się coraz bardziej kompromitacją. Faktów tych nie da się już ukryć za fasadą unijnej propagandy sukcesu.

Rząd Prawa i Sprawiedliwości wystawia się dziś na ciągłe starcia z tym skostniałym tworem, którym wciąż rządzą "lewacy". Wystarczy jednak kilka przetasowań na europejskiej scenie politycznej, by Jarosław Kaczyński stał się pomnikową postacią  na salonach Starego Kontynentu. Nie  tylko w Polsce  zachodzą "dobre zmiany", dzięki którym władza może trafić w ręce tych, którym nie podoba się "demokracja", stworzona na użytek koncernów i korporacji. Jeszcze udało się unijnym "demokratom" przeczołgać zbuntowanych Greków, jeszcze udaje się wciskać "ciemnocie" bajeczki o korzyściach z multi - kulti i z obłąkańczej polityki sprzecznej z chrześcijańskimi wartościami na których Europa wyrosła, ale propagandowa machina zwyczajnie nie wytrzymuje już próby sił z narastającymi ruchami wolnościowymi, obecnymi w całej Europie. Zza Atlantyku też już wieje sprzyjający wiatr, bo nie widzę istotnych powodów, dla których Trumpowi nie udałoby się zmienić  Ameryki.

Najbliżej jednak "dobrej zmiany", która wiele zmieni w stosunkach Unii z PiS jesteśmy we Francji. Wiele wskazuje na to, że już niedługo skrajnie prawicowy Front Narodowy będzie miał tam co najmniej większość parlamentarną. Marine Le Pen z pewnością stanie po stronie Jarosława Kaczyńskiego - zresztą z nadzieją, że ten pomoże jej w zniszczeniu wspólnoty w formie jaką znamy. W Holandii jest Geert Wilders i jeżeli uda mu się sformować koalicję i zastąpić Marka Rutte na fotelu premiera Holandii, to z punktu widzenia PiS byłby to ważny  krok do spełnienia marzeń o ogólnoeuropejskiej "dobrej zmianie". W przypadku Niderlandów pod rządami PVV zmiany te - podobnie jak we Francji - mogą pójść (i pójdą) w kierunku rozmontowywania Unii Europejskiej.

Z nadzieją można też spoglądać na to, jak zmienia się polityka w Austrii. Nad Dunajem  też zbliża się wyborcza weryfikacja, do której z największym poparciem powinna podejść Wolnościowa Partia Austrii.

W Niemczech pojawienie się prawicowej Alternative für Deutschland (AfD) i prawdopodobne ponowne wejście do parlamentu liberalnego FDP,  poszerzyłoby ideologiczną i polityczną różnorodność Bundestagu, co spowoduje poważne osłabienie Merkel, a to z kolei musi odbić się na przywódczej roli Niemców w Europie -  i to w czasie, kiedy trwają dyskusje na temat Brexitu, we Francji w siłę rośnie Front Narodowy, w Turcji rozwija się autorytaryzm, a w Polsce i na Węgrzech "siem buntujom".

Nasuwa się pytanie, jak to jest, że "geniusz" panów Junckera, Schulza, Tuska, pani Mogherini  czy Timmermansa nie przekonuje ludzi do projektu EU? 

Bo te nazwiska to synonimy politycznych miernot, karierowiczów, sprzedawczyków, którzy za sowite pieniądze europejskiego podatnika wiodą wygodne życie, w którym jednym "wysiłkiem" jest uległość i usłużność wobec swoich mocodawców. Ktoś potrafi wskazać wyrosłego w strukturach Unii samodzielnego, charyzmatycznego polityka, mającego wizję nowoczesnej, demokratycznej i zjednoczonej Europy? Kto taki postawił się kiedykolwiek niemiecko - francuskiej wizji utopijnego  kawałka świata, który z europejskimi korzeniami ma tyle wspólnego, co Galileusz ze smartfonem. 


Poważnie pisząc, zaryzykuję tezę, że za góra pięć lat Unii w tym kształcie już nie będzie. Smutne jest to, że obiektywnie rzecz ujmując, doskonały  projekt gospodarczy znany pierwotnie jako EWG z dodatkiem Schoengen,  gdzie kraje europejskie w ramach wewnętrznej konkurencji ( i współpracy )  miały stworzyć system przy którym Chiny zostałyby w tyle, został zamieniony na chorą, obłąkańczą wizję grupy szaleńców, która teraz wali się w oczach. Przyczyn takiego stanu rzeczy jest kilka, ale o tym napiszę przy innej okazji.

Na dziś warto sobie tylko uświadomić, że batalia o Tuska, która ze ze względu na kaliber podnoszonych argumentów przerodziła się w groteskę,  jest nic nie znaczącym incydentem , w którym jest tylko jeden minus - ten pan Tusk jakimś cudem posiada polskie obywatelstwo, którym się obnosi. Tyle, że to na pewno nie pierwszy i raczej nie ostatni niemiecki pachołek, jakich w historii Polski było wielu.

No i jeszcze jedno: jeżeli ktoś wierzy, że trupa Unii uda się jeszcze reanimować, to niech porzuci taką nadzieję. Coś niereformowalnego nie da się reformować - przykład Związku Radzieckiego jest nad wyraz oczywisty.


kemir
O mnie kemir

Z mojego subiektywnego punktu widzenia jestem całkowicie obiektywny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka