Szanowna Administracjo.
Przepraszam, ale będę "upierdliwy" - że tak określę - indywidualnie, ponieważ moje komentarze (pisane jako Kemir - Salon24.pl) nadal nie ukazują się w czasie rzeczywistym i należą do tych " kilku, kilkunastu na dobę" czekających na moderację. Dlatego trudno mi podzielać Państwa zadowolenie, że liczba komentarzy do moderacji spadla, bo moje - najwyraźniej "spamowe" lub "podejrzane" - czekają na moderację, co powodem do zadowolenia być nie może. Nie ukrywam, że liczyłem na techniczne uporanie się z tym problemem, jak widzę jednak, pozostaje mi oddanie się "lajkowaniu" i szukaniu "znajomych", żeby uwiarygodnić się panu Zuckerbergowi.
Proszę wybaczyć mi określenie, ale jestem zwyczajnie wq***ny, bo zmuszanie się do kretyńskich "lajków" zwyczajnie mi uwłacza, dlatego - ponieważ podtrzymuję chęć pozostania na Salonie , a możliwość komentowania to integralna część tego bytu - zdecyduję się albo na komentowanie pod fejkowym kontem na FB, albo pod swoim prawdziwym imieniem i nazwiskiem. Jednak w tym drugim wypadku (tzn, przy publikowaniu pod prawdziwym nazwiskiem), poproszę Państwo o utworzenie nowego bloga, na nowym adresie internetowym z zachowaniem dotychczasowego dorobku - tzn.notek, ich treści, statystyk itp.
Mam nadzieję, ze nie jest to problem. Póki co, jeszcze czas jakiś poczekam - może pan Zuckerberg, uzna łaskawie, że żaden ze mnie troll ani faszysta. Jeżeli nie, zwrócę się do Państwa na PW.
Pozdrawiam.
PS. Zdaję sobie sprawę, że jestem w zdecydowanej mniejszości, ponieważ nie spotykam w komentarzach nicków "starego" Salonu z dopiskiem Salon24.pl. Zatem albo ci blogerzy odeszli, albo zdecydowali się komentować pod swoimi nazwiskami, kompletnie niekompatybilnymi z blogami przez siebie pisanymi. Zjawisko takie wypacza sens dyskusji pod notkami, nie wiadomo "who is who" i szkoda, że Sz. Administracja nie usiłuje temu zjawisku zapobiegać.
Ten właściwie komentarz do komunikatu Administracji o komentarzach (sic) publikuję w formie notki, ponieważ - napiszę szczerze - nie chce mi się czekać na moderację mojego kolejnego "podejrzanego" komentarza.