kemir kemir
846
BLOG

Świat według Trumpa

kemir kemir USA Obserwuj temat Obserwuj notkę 10

Zabierając się za napisanie niniejszej notki, pierwotnie zakładałem pewne tezy, które jednak finalnie okazałyby się zbiorem pobożnych życzeń kogoś, kto idealistycznie wierzy w naprawę świata, poprzez przywrócenie chociaż cząstki tych wartości, z których wyrosła Europa i Ameryka. 

Niestety, idealizm trzeba zastąpi pragmatyzmem, co doskonale odnosi się także do nadchodzącej prezydentury Donalda Trumpa. 

Po II wojnie światowej utarł się mit "amerykańskiego supermena", w którym USA to supermocarstwo władające losami świata, a przzydent tego supermocarstwa to twardy, bezkompromisowy Szeryf, zdolny zaprowadzić porządek, tam gdzie potrzeba i tam gdzie sam zechce. Rzecz jasna siła Szeryfa - i siła mitu - wynikała z potęgi gospodarczej i militarnej USA , nie mającej praktycznie żadnej konkurencji. 

Na dziś jednak mit Szeryfa - twardziela prysł jak mydlana bańka i Ameryka przypomina początki upadku Cesarstwa Rzymskiego. Tak jak w antycznym cesarstwie,  w USA rosną do monstrualnych rozmiarów rozpiętości dochodów – jedni zarabiają miliardy dolarów rocznie, a współczesnym helotom pozostaje to, co kapnie z pańskiego stołu. Plus igrzyska  -  dokładnie tak, jak w Rzymie. Podobnie też jak starożytny Rzym, Ameryka ma kłopoty z niedoborem rekrutów i musi do armii pozyskiwać obcokrajowców w zamian za obietnicę obywatelstwa. Stolica amerykańskiego imperium żyje w przekonaniu, że jest pępkiem świata – tak samo jak Rzym 2000 lat temu. Towarzyszy temu podobne lekceważenie świata zewnętrznego, zwłaszcza tam, gdzie USA nie ma żywotnych interesów. Obraz upadającego mocarstwa dopełnia "odamerykizowanie" się społeczeństwa, wszechobecne lewactwo i 'poprawność polityczna", która jak zaraza przywleczona z Europy, rozlała się po Ameryce. 

Donald Trump odziedzicza niefajny spadek. Recesja, deficyt i dług publiczny, marnotrawna polityka ochrony zdrowia, perspektywa bankructwa systemu emerytalnego. Syndrom Cesarstwa Rzymskiego. Za granicą wojna w Syrii, DAESH, Rosja, Chiny, Meksyk, Kuba, słabnąca pozycja i prestiż Ameryki w Europie, Bliski Wschód, Turcja itd...

Na każde z tych haseł można pisać elaborat, ale nas - ze zrozumiałych względów - interesuje najbardziej kwestia stosunku Trumpa do państw Europy. Z naszego, polskiego punktu widzenia, kluczowe jest postrzeganie przez nową administrację Białego Domu dwóch państw - Niemiec i Rosji. Trump wydaje się być zwolennikiem doktryny,  w której Stany Zjednoczone powinny dążyć do równowagi sił. Jeżeli Trump tak właśnie chce postępować,  to w każdym regionie świata będzie umiejętnie osłabiać lokalne potęgi, a wzmacniać kraje słabsze, przy  wcale niewykluczonym zaangażowaniu własnym. Skoro tak, to kwestią czasu jest, że zbyt "nadymana" rola Niemiec i Francji w Europie osłabnie,  co korzystnie wpłynie na stabilizację i rozwój " buntowników" wobec niemieckiego dyktatu w UE  - Polski i Węgier. A co Rosją? 

Chociaż to wróżenie z fusów, osobiście nie sądzę, żeby polityka administracji Trumpa wobec Rosji znacząco się zmieniła. 

Nie zapominajmy, że istotna w Europie rola Rosji, urosła dzięki cichemu "zblatowaniu" Putina z Merkel, zatem ewentualne osłabienie roli Niemiec, osłabi też wpływy Rosji. Z drugiej strony, nikt - a tym bardziej Putin -  nie może być pewny, jaki będzie konkretny kierunek polityki USA za prezydentury Donalda Trumpa. Z punktu widzenia Moskwy jest spore ryzyko, że jej agresywne działania spotkają się ze zdecydowaną odpowiedzią Trumpa - choćby z powodów wizerunkowych -  co podważy kreowany przez rosyjską propagandę mocarstwowy wizerunek Rosji.

Tak więc, Trump zapewne wyszczerzy kły na Putina, ale też zaprosi do współpracy tam, gdzie będzie to korzystne dla USA. 

A Polska? Ewentualna dewaluacja roli Niemiec, będzie dla Polski tlenem, Rosja wspópracująca z USA - tlenkiem... węgla. Być może - w imię narodowych interesów - trzeba będzie poświęcić upokarzające dla Polski epizody polsko - rosyjskich "niedomówień", takich jak katastrofa smoleńska, kwestie ukraińskie, czy ogólnie przyjęta rusofobia, dla korzyści wynikających ze współpracy z nowym Szeryfem świata.  

Ameryka Trumpa niewątpliwie będzie przynajmniej dążyć do zerwania z syndromem Cesarstwa Rzymskiego -  zatem decyzje, które zapadną w Waszyngtonie będą mieć wpływ na życie niemal wszystkich mieszkańców Ziemi. Na mieszkańców Europy szczególnie. 

Dla Polski to szansa, ale tez nowe zagrożenia. Nie jestem pewny, czy jesteśmy na to gotowi. 


  

kemir
O mnie kemir

Z mojego subiektywnego punktu widzenia jestem całkowicie obiektywny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka