kemir kemir
311
BLOG

Wstawaj, już siódma, czyli zmierzch bogów

kemir kemir Rozmaitości Obserwuj notkę 1
Wtorkowego wieczoru byliśmy świadkami zmierzchu bogów , a właściwie ich upadku. Oto najbardziej utytulowana drużyna narodowa świata, została rozszarpana na strzępy – bezdyskusyjnie, szybko i boleśnie. W dodatku rzeź dokonała się na ich własnej, brazylijskiej ziemi, gdzie piłka nożna jest religią, gdzie z pokolenia na pokolenie wciąż  żywa jest legenda Garrinchy, Pelego czy Joarzinho.  Gdzie nowe legendy stworzyli Zico, Rivelino, Socrates, Ronaldo, Ronaldinho i cała plejada innych wybitnych brazylijskich pilkarzy.
 
 
Futbol jest grą nieprzewidywalną i czasem okrutną. Zdarza się, że futbolowy Dawid powala futbolowego Goliata , bywa też, że drużyna zdecydowanie lepsza, zaslugująca na wygraną – przegrywa z bezpardonowymi  „rzeźnikami” grającymi w antyfutbol. Ale nie zdarzyło się dotąd,  żeby na poziomie półfinału Mistrzostw Swiata, gdzie rywale są siebie godni i już dawno należeli do ścisłego grona faworytów, końcowy wynik brzmiał 7:1. Niewyobrażalne, nie do pojęcia… Przecież Brazylii nie rozgromiła ekipa galaktycznych cyborgów, a drużyna z Niemiec, która kilka dni wstecz z wielkim trudem pokonała Algierię i cudem zremisowała z Ghaną. Przy całym szacunku dla ekipy Loewa – nie jest to drużyna nie do pokonania.
 
 
Próbuję znaleźć odpowiedź na pytanie, dlaczego tak się stalo. Odpowiedź jest zlożona, ale pierwsze co przychodzi mi do głowy, to nazwisko selekcjonera reprezentacji Brazylii. Felipe Scolari nie stworzył, nie zbudował drużyny zdolnej funkcjonować jak jeden, dobrze przygotowany organizm. To, coś, co usiłowało „odpalić” na boiskach Mundialu, to zlepek, jakaś chybotliwa konstrukcja marnej jakości elementów, oparta na jednym tylko prawdziwym diamencie – Neymarze. Cała reszta to co najwyżej przyzwoitej jakości rzemieślnicy, wśród których są i partacze i nieudacznicy. Marcelo, Dante, Hulk… staną się zapewne symbolami klęski i partactwa. Napastnik Fred, który miał być postrachem bramkarzy i defensorów, nie byłby nim nawet – w takiej formie – w naszej marnej Ekstraklasie. Pytanie jednak jest takie, dlaczego Scolari, trener bez wątpienia wybitny, doskonały strateg i taktyk, nie stworzył takiego ustawienia, takiej taktyki, która odpowiadałaby stanowi posiadania?  Czy naprawdę jedyną taktyką miały być „dzidy” na Neymara? Czy wyuczne zagrania to tylko wrzutki „na aferę” w pole karne rywala? Czy Scolari zapomniał, że gra w obronie, to trochę więcej, niż kilku pilkarzy bezładnie biegających we własnym polu karnym? I że dobry bramkarz, to pół sukcesu?  Czy zapomniał także o przynajmniej przyzwoitych pomocnikach, którzy potrafiliby mozolnie i z uporem budować ataki i kiedy trzeba – wspomagać obrońców? Zdaje mi się, że Scolari, utwierdzony w swojej wielkości za mało się wychylał poza plaże Copacobany, nie wziął pod uwagę, że poza Brazylią też kopią piłkę i mają niezłe pomysły na grę. Pomysły pomimo wszystko – pomimo braku gwiazd za dziesiątki milionów dolarów, pomimo braku piłkarskich tradycji, często boisk i baz na wysokim poziomie. Przykłady Algierii, Kostaryki, czy nawet USA, Chile, Kolumbii i Meksyku mówią same za siebie. Można? Można!
Nie chce mi się też wierzyć, że w Brazylii, nie można znaleźć kilkunastu chłopaków, którzy stworzyliby odpowiednie tło dla blasku Neymara. Ba – jestem przekonany, że Mundial odsloniłby blask niejednego „nowego” Ronaldinho, Ronaldo czy Socratesa. 

Ale dla brazylijskiej i światowej  pilki wczorajszy mega pogrom to dobra wiadomość. Jestem przekonany,  że owe 1-7 dla Brazylii w dłuższej perspektywie będzie mieć wpływ ozdrowieńczy i kto wie, czy za 4 lata nie zobaczymy brazylijskiego teamu na miarę tradycji i oczekiwań brazylijczyków, teamu zdolnego do rewanżu za wczorajsze upokorzenie.  

kemir
O mnie kemir

Z mojego subiektywnego punktu widzenia jestem całkowicie obiektywny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości